|
Historia Sportu w
Burkatowie.
|
Olimpijczyk z Burkatowa!
Starsi mieszkańcy Burkatowa zapewne już wiedzą, komu poświęcony
będzie ten artykuł, natomiast młodsi powinni się dowiedzieć. Wiesław
Tyborowski, jako reprezentant Polski na Paraolimpiadzie w Toronto
przegrał medal olimpijski o zaledwie 2,5kg w podnoszeniu ciężarów
/dla wiedzy postronnych – wyciskanie na ławeczce/.
Ale od początku. Pan Wiesław trenował kulturystykę z kolegą Jerzym
Wiśniewskim od 1972 roku. O podnoszeniu
ciężarów dla osób niepełnosprawnych dowiedział się z gazety.
Zadzwonił i dostał zaproszenie na sprawdzian do Wrocławia, bez
wahania zdecydował się na wyjazd. „Testowanie” zaczęło się od 90 kg
i szybko waga sztangi wzrosła do 120 kg. Wiesław Tyborowski ważył
wtedy około 58 kg, trener Jerzy Mysłakowski tylko się uśmiechnął i z
zachwytem zakomunikował – jedziesz na Mistrzostwa
Polski, wszystkich zaskoczymy Twoim startem. Po dwóch tygodniach od zgłoszenia
się do wrocławskiego klubu, Wiesław Tyborowski na jesiennych
Mistrzostwach Polski w Gdańsku 1975 wynikiem 135 kg ustanawiając
nowy rekord Polski, zdobywa Mistrzostwo Polski.
Tak jak początek, tak dalsze losy błyskotliwej kariery potoczyły
się w iście ekspresowym tempie. Już zimą dostaje powołanie na
zgrupowanie kadry narodowej, a latem, jako
reprezentant Polski leci do kanadyjskiego Toronto na Paraolimpiadę.
Jak sam wspomina - dla mnie to był szok. Ja
kulejący chłopak ze wsi, który trenował ze sztangą
dla dodania sobie pewności i siły, bo byłem przecież zakompleksiony,
nagle w stroju z orzełkiem na piersi
wyjeżdżam na drugi kontynent. To był dla mnie wielki kop do przodu,
taki pozytywny. Naprawdę wtedy w siebie uwierzyłem.
W Kanadzie zajął czwarte miejsce, a do medalu zabrakło zaledwie 2,5
kg. Przebieg rywalizacji był nietypowy, bo Polacy w połowie turnieju
zbojkotowali paraolimpiadę – podobnie jak inne państwa
socjalistyczne. Był to protest za dopuszczenie do startu zawodników
RPA, gdzie panował apartheid. Dziwiłem się wszak większość
zawodników tego kraju to byli czarnoskórzy. Ja do końca nie
wiedziałem, czy zdążę wystartować. Potem okazało się, że byłem
ostatnim startującym Polakiem 22 godz. w nocy.
Za dużo zbiłem wagi, miałem ważyć do 57kg, a ważyłem 53,30kg -
pamiętam, że przez miesiąc jadłem tylko budyń
/był zawsze smaczny, bo na mleku krów mojej Mamy/. Byłem osłabiony i
wycisnąłem tylko 137,5kg. Niespodziewanie ciemnoskóry Amerykanin,
który najpierw nie zaliczył 135kg, przerzucił ostatnie podejście na
140kg i wycisnął to – opowiada Tyborowski.
Był duży niedosyt, ale wówczas dopiero 20 – letni zawodnik tryskał
optymizmem.
Nie mógł podejrzewać, że cztery lata później działacze pozbawią go
szans startu. W ten sposób Wiesław Tyborowski, tak niezwykle
utalentowany i utytułowany sztangista (wicemistrz świata 1978 i
mistrz świata 1979 - Anglia) nie stanął na olimpijskim podium i
teraz nie ma sportowej emerytury. Ma żal, że tak zadrwiono z jego
tytanicznej pracy.
- W 1980 roku miałem wynik na przedolimpijskim sprawdzianie 182,5kg
/w wadze do 65kg/, co gwarantowało mi srebro.
Działacze zdecydowali, że nie pojadę. Usłyszałem po fakcie, że „on
już był na olimpiadzie”. Byłem wtedy mistrzem świata, ale nawet to
nie przekonało decydentów.
Na początku lat 80-tych bywałem często w klubie kulturystycznym
„Bolko” w Świdnicy, jako „gość” i bardzo często koledzy namawiali
mnie na pokazanie niedowiarkom, że taki
drobnej postury człowiek „tyle” wyciska. I robiłem „pokaz” - bez
rozgrzewki wyciskając 150 kg. Do czasu, aż pojawiła się kontuzja
prawego więzadła mięśnia piersiowego. To był początek końca mojej
„kariery”. Moja młodzieńcza głupota i brak możliwości leczenia
zakończyły moją „przygodę” ze sportem.
Wiesław Tyborowski jednak nie kończy kariery, jest znany nie tylko,
jako sztangista, ale również, jako działacz. Jest projektantem
statuetki, współorganizatorem i pomysłodawcą
prestiżowego turnieju w podnoszeniu ciężarów „Srebrna Sztanga”. Na zawody
są zapraszani imiennie najlepsi zawodnicy z całego świata, wszystko
po to, aby poziom rywalizacji był naprawdę wysoki. Kiedy w 1981 roku
organizowano pierwszą edycję „Srebrnej Sztangi”, nikt nie
przypuszczał, że te zawody przerodzą się w największą
i najlepszą imprezę sztangistów niepełnosprawnych w Europie –
zyskując miano małych mistrzostw Europy.
Jako inżynier Wiesław Tyborowski jest też autorem projektu
rozkładanej ławeczki jak również sygnalizacji
świetlno-czasowej dla sędziów. Te urządzenia okazały się tak doskonałe,
że wrocławianie wozili je przez wiele lat na krajowe zawody.
Wiesław Tyborowski obecnie mieszka we Wrocławiu, pracuje w
wyuczonym zawodzie konstruktora. Ma dwóch synów-bliźniaków
studiujących na uczelni we Wrocławiu.
Koledzy ze szkoły wspominają Wiesława, jako bardzo dobrego ucznia,
szczególnie z matematyki. Przypomnijmy, że
szkoła była wtedy w Burkatowie w pałacu. Często pokazywał
sztukę chodzenia na rękach, czym wzbudzał zachwyt wśród swoich
koleżanek i kolegów.
Mam nadzieję, że ten artykuł zainspiruje naszą lokalną młodzież do
uprawiania sportu a kiedyś usłyszymy jeszcze za sprawą chłopca czy
dziewczyny z małej wsi Burkatów o sukcesach
na arenie międzynarodowej - tak jak to miało miejsce za sprawą
Wiesława Tyborowskiego.
W napisaniu tego artykułu wykorzystałem obszerne cytaty z folderu
wydanego z okazji „XXX turnieju Srebrna
Sztanga”. Zdjęcia otrzymałem od pana Wiesława Tyborowskiego.
Zobacz zdjęcia z archiwum Wiesława
Tyborowskiego.
|
Pierwsza drużyna piłkarska
Od lewej stoją: Tadeusz Chwistek, Marian Cybruch,
Jan Rusin, Józef Cybruch, Jerzy Wiśniewski, Zdzisław Wiśniewski,
Janusz Maruda,
klęczą od lewej: Tadeusz Kadela, Stefan Dąbrowski, Franciszek Darasz,
Stanisław Łukaszewski, Stanisław Knapik.
|
Pierwsze
wzmianki o sporcie w Burkatowie pochodzą z roku 1956, wtedy z okazji
święta ,,22 lipca" rozegrany został mecz piłki nożnej pomiędzy
drużynami Burkatowa i Bystrzycy Dolnej na boisku sportowym w
Bystrzycy Dolnej, wyniku nie udało się dokładnie ustalić jednak na
pewno wygrała drużyna Bystrzycy Dolnej.
Pierwszy Ludowy Zespół Sportowy w Burkatowie powstał z inicjatywy
Zbigniewa Krzyśków w roku 1963, została wtedy zgłoszona do rozgrywek
ligowych drużyna piłki siatkowej - boisko znajdowało się w parku za
pałacem, w którym znajdowało się wówczas przedszkole i szkoła
podstawowa, a dzisiaj w tym miejscu są budynki warsztatowe i
magazynowe Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej.
W tej drużynie grali
między innymi: Zbigniew Krzyśków, Eugeniusz Mrzygłód, Stanisław Gałosz, Stanisław Mrzygłód, Władysław Zachorski, Jan Błaut, Adolek
Zachorski, Bogdan Sutarzewicz.
Również w tym czasie bardzo
dynamicznie rozwijał się boks - najlepszym zawodnikiem był Zenon
Łukaszewski.
Z inicjatywy Krzysztofa Danisiewicza powstała siłownia -
Krzysiek był tokarzem w Fabryce Wagonów w Świdnicy i wykonał wiele
przyborów jak sztangi, hantle.
Pomiędzy poszczególnymi wioskami
rozgrywane byłe nawet mecze - wszystkie wygrane, a młodzież bardzo
chętnie dalej ćwiczyła.
W roku (chyba) 1968 po przekazaniu przez Rolniczą Spółdzielnie
Produkcyjną (pan Stanisław Konarski - prezes) terenu pod boisko
piłkarskie (aktualnie jest w tym samym miejscu - poprzedni plac gry
był w miejscu dzisiejszego osiedla domków jednorodzinnych) z
inicjatywy nauczyciela pana Henryka Kończaka powstała drużyna piłki
nożnej. Sekcja piłkarska przyjęła nazwę ,,GRYF". Miała ona
nawiązywać po części do herbu Świdnicy, a po części do ,, Gryfa"
czyli sztangi ciężarowców.
Na początku była to tylko drużyna
juniorów, a po dwóch latach rozpoczęła grę w ligach seniorskich.
W drużynie występowali między innymi:
Tadeusz Chwistek, Stefan
Dąbrowski - bramkarze,
Stanisław Baklarz, Kazimierz Danisiewicz, Jan
Rusin, Zbigniew Knapik, Stanisław Chromy, Ryszard Dudkowski -
obrońcy,
Janusz Maruda, Józef Cybruch, Tadeusz Kadela, Stanisław
Łukaszewski, Stanisław Knapik, Władysław Chromy, Marian Cybruch,
Jerzy Wiśniewski - pomocnicy i napastnicy
Gdy drużyna zaczęła grać
w lidze seniorskiej doszli jeszcze nowi zawodnicy: Bogdan Sutarzewicz, Marian Kochan, Michał Tarnowski, Edward Misiołek,
Stanisław i Czesław Kozinowie, Stanisław Gałosz. Trzeba zaznaczyć, że
był to komplet zawodników z Burkatowa, można dodać że grali jeszcze
zawodnicy z Bystrzycy Górnej - Bolesław Zięba i Andrzej Rydzanicz,
prezesem klubu był Stanisław Knapik.
W tym czasie również bardzo dynamicznie rozwijało się podnoszenie
ciężarów i w śród najlepszych byli: Jerzy Wiśniewski, Leon Szyszka,
Adam Grodzicki i Wiesław Tyborowski, który kontynuował karierę
sportową w Starcie Wałbrzych i dalej w Starcie Wrocław, był
medalistą mistrzostw Europy i Świata. Startował na olimpiadzie w
Montrealu, gdzie zajął czwarte miejsce, był także projektantem
sprzętu dla niepełnosprawnych sportowców na olimpiadę w Seulu.
Od 1975 do 1983 nie było zorganizowanego sportu w Burkatowie dopiero
w tym roku Stanisław Wojas i Andrzej Darasz reaktywowali drużynę
piłki nożnej, która grała cztery sezony.
Oprócz tych dwóch zawodników
w tej drużynie grali między inni: Jan Taborowski, Mirosław Knapik,
Bronisław Chwistek, Piotr Konopka, Robert Adamczyk, Jacek Kozina,
Ryszard Rojek - później grał w Pafawagu Wrocław, dalej Polar Wrocław
oraz Roman Górski dzisiejszy prezes IV ligowej Sparty Świdnica.
Do
ponownej reaktywacji klubu doszło w roku 1992 z inicjatywy
ówczesnego sołtysa Stanisława Bekasa. Drużyna przyjęła ponownie
nazwę ,,Gryf'' i została zgłoszona do rozgrywek piłkarskich w klasie
,,B'' prowadzonych przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Wałbrzychu.
Prezesem klubu został Roman Płonka, a kierownikiem drużyny Tomasz
Michalski.
W drużynie tej grali między innymi: Piotr Michalski,
Bronisław Chwistek, Daniel Chromy, Piotr Gałosz, Radosław Chwistek,
Adam Bekas, Mirosław Płonka, Arkadiusz Knapik, Adam, Mirosław i
Ireneusz Szkudlarkowie, Emil Gorzowski, Marcin Kadela, Krystian i
Ireneusz Cybruchowie.
W 1998 drużyna piłkarska rozpoczęła rozgrywki
w Powiatowej Lidze LZS, gdzie w 2002 roku zdobyła pierwsze miejsce.
W
2001roku powstała drużyna młodzików która dwukrotnie w latach
2002-2003 zajęła drugie miejsce na Dolnym Śląsku w Pucharze Lata
drużyn LZS.
W 2004 roku drużyna seniorów występująca w klasie ,,B''
zajęła w rozgrywkach drugie miejsce - najlepsze w historii.
W
działalność klubu bardzo mocno wpisuje się obecny zarząd na czele z
prezesem Leszkiem Bilskim i wiceprezesem Tadeuszem Kadelą, z
inicjatywy których obiekt sportowy zmienił swój wygląd, jest nowa szatnia,
został zbudowany parking, zainstalowane trybuny, zbudowana wiata,
został zagospodarowany teren, na którym odbywa się wiele różnych
imprez.
W tę działalność bardzo angażuje się radny Gminy Świdnica -
Janusz Maruda, sołtys wsi Czesław Kmera, rada sołecka, strażacy z
OSP i wielu mieszkańców wsi na czele z Bogdanem Knapikiem.
Działacze
nasi za swój wkład w rozwój sportu i bazy otrzymali wiele odznaczeń
i wyróżnień od władz gminnych i sportowych.
|
Hop do góry
|
|