Poniedziałek 7 lipca 1997r.
około godziny 2:20 w nocy zabrzmiał głos syreny strażackiej w
Burkatowie.
Wyjazd do Bystrzycy Dolnej, gdzie nieustannie padający
deszcz i silny wiatr powalił starą lipę, która zablokowała drogę
dojazdową do Burkatowa.
OSP Burkatów i JRG Świdnica szybko usuwają
miejscowe zagrożenie.
*godz. 6:30 - znów słychać głos syreny. Pani Krzyśków
zawiadamia prezesa OSP- P. Kulaka o zwalonym drzewie na wysokości
posesji nr 19.
*godz. 13:10 - STAR GBA 2.5/16 z czterema osobami
zadysponowany jest do wsi Jugowice - cel, pompowanie wody z zalanego
domu. Około 15:30 wezwany jest z powrotem do Burkatowa.
*godz. 15:00 od tej pory zaczynają napływać pierwsze
zgłoszenia o zalaniach piwnic i garaży. Strażacy działają przy
posesjach nr 32b oraz 21, gdzie woda z rzeki, potoków górskich i
rowów melioracyjnych daje znać o sobie.
*godz. 17:00 - woda podnosi się do tego stopnia, że zaczyna
podmywać nowo wybudowaną część garażową remizy OSP Burkatów. Przy
ładowaniu worków i układaniu pracują nie tylko strażacy, ale i liczni
mieszkańcy Burkatowa.
*godz. 18:30 - żywioł zwycięża, pompy nie nadążają odbierać
wody, remiza zostaje zalana. Wszelkie siły i środki są przerzucone w
górę wsi na wysokość posesji nr 12b, gdzie woda wystąpiła z murów
oporowych i zaczyna podbierać grunt, przesuwając koryto w kierunku
domów mieszkalnych.
*godz. 20:00 - kładka dla pieszych, która jest jednym z dwóch
możliwych połączeń z drugą częścią wsi zostaje wciągnięta przez prąd
wody w głęboki nurt. Wcześniej była przywiązana grubą liną stalową
do rosnącej nieopodal czereśni, którą powaliła na ziemię.
*godz. 20:10 - w chwilę po porwaniu kładki przez wodę zostaje
podmyta i wciągnięta w nurt rzeki wielka lipa stojąca naprzeciw
posesji nr 12b.
*godz. 20:45 - woda nie oszczędza także transformatora
energetycznego stojącego naprzeciw remizy. Wystarczyła chwila i
pięciometrowa budowla ginie w spienionych wodach Bystrzycy
*godz. 22:00 - dało się usłyszeć przy huku wody potężny
trzask oraz głośny pisk przerażonych obserwatorów, to potężna,
trzydziestometrowa topola przewraca się w poprzek rzeki i płynie
blokując później most.
*godz. 22:15 - zalana zostaje ulica łącząca remizę strażacką
z mostem na wysokości posesji nr 1. Samochody dowożące piasek do
workowania niedaleko posesji nr 12b mają odciętą drogę dojazdu.
*godz. 22:20 - do stojącego samochodu należącego do OSP
Burkatów podjeżdża radiowóz policji. Po krótkiej rozmowie z sołtysem
dają do zrozumienia, że zapora wodna w Zagórzu Śl. już długo nie wytrzyma i
jak najszybciej należy ewakuować mieszkańców w bezpieczne miejsca.
*godz. 23:00 - ciągle prowadzona jest ewakuacja ludzi i
zwierząt, część przewożona jest autobusami z MPK-Świdnica w
bezpieczne miejsca w okolicach Świdnicy, część udaje się na wyżej
położone, bezpieczne miejsca, z których pozostaje tylko patrzeć i
czekać na dalsze poczynania żywiołu.
*godz. 23:00 - do R.S.K. zostaje zgłoszona prośba o
przysłanie na nasz teren do pomocy służb wojskowych .Ciągle nie ma
odpowiedzi w tej sprawie.
Wtorek, 8 lipca1997
*godz. 2:00 - R.S.K. Świdnica prosi 25-50 /kryptonim OSP w
Burkatowie/ o podanie aktualnego stanu wody utrzymującego się na
Bystrzycy, około godziny później, otrzymuje informacje, że woda
nieznacznie zaczyna opadać.
*godz. 2:15 - woda pochłonęła już przystanek autobusowy MPK,
który znajdował się cztery metry poniżej mostu.
*godz. 4:00 - w pierwszych promieniach wschodzącego słońca
widać, że 200 metrów drogi pomiędzy remizą a mostem już przeszła do
historii, teraz da się zauważyć tylko wielką dziurę.
*godz. 5:00 - nie ma już 50-metrowego odcinka drogi na
wysokości posesji nr 15, który jeszcze przed kwadransem był
przejezdny nic nie wskazywało na to, że zostanie podmyty, gdyż woda
opadła już o dobre 30 centymetrów i nie wylewała się w tym miejscu
na murek.
*godz. 6:00 - zbiornik retencyjny w Zagórzu Śl. Jest ciągle
przepełniony, woda przelewa się jeszcze awaryjnymi okienkami, niema
tam jednak bezpośredniego dojazdu ponieważ woda zabrała 50m. drogi
naprzeciw elektrowni wodnej w Lubachowie.
*godz. 8:00 - teraz dokładnie widać jakie szkody wyrządziła
woda, zniszczone jest ogółem ponad 200 metrów dróg komunikacyjnych,
zerwane i zniszczone linie i trakcje elektryczne i telefoniczne, nie
ma mostku, który umożliwiał kontakt z drugą częścią wsi, przystanku,
a wiele piwnic i studni zalane jest wodą z rzeki. Woda porwała
również zabezpieczenia które były mocowane w celu obrony brzegów,
dlatego zaczyna się akcja ponownego zabezpieczenia brzegów
przyciągniętymi z lasu drzewami. Prace te prowadzone są aż do
zmierzchu.
*godz. 9:00 - zaczynają się pierwsze pompowania z zalanych
piwnic, trzy pompy z pełną obsadą strażaków, przemieszczają się
powoli po wsi i usuwają skutki żywiołu. W części garażowej remizy
OSP Burkatów woda sięgała około metra, na posadzkę naniesione jest
wiele metrów sześciennych mułu. Na szczęście nie ucierpiało zbyt
wiele sprzętu, został on wyniesiony do wyższych kondygnacji budynku.
Pomimo tego, wszelkie siły skoncentrowane są przy zabezpieczeniu
posesji prywatnych.
*godz. 12:00 - samochód OSP Burkatów zgłasza wyjazd po
zaopatrzenie w paliwo do pomp, które w tych warunkach jest niezbędne
do potrzymania prac ratowniczych na terenie wsi. Ciągle brakuje też
wody, prądu ,gazu oraz łączności telefonicznej,
*godz. 22:00 - wszelkie pompowania oraz inne działania
ratownicze zostają już tego dnia zawieszone. Jednak trzeba
kontrolować przez całą noc rzekę, której wody ciągle płyną z dużą
prędkością i siłą niszczącą. Dlatego też w pobliżu stumetrowej wyrwy
na wysokości posesji nr 12 zostaje na noc samochód OSP Burkatów z
obsadą trzech strażaków.
Środa 9 lipca 1997r.
*godziny ranne - wznowione są pompowania wody na terenie wsi.
Niepokój budzi jeszcze trzydziestometrowa topola, która porwana
przez nurt Bystrzycy wsparła się na środkowym filarze mostu i
stanowi duże zagrożenie dla osiedla "Mostowego" w razie podniesienia
się wody.
*godz. 10:00 - Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Burkatowie
udostępniła ochotnikom ciągnik, który jest niezbędny do usuwania
olbrzymiego drzewa torującego most. Wody Bystrzycy nie ustąpiły
jeszcze w znacznym stopniu, co skutecznie utrudnia prowadzenie prac.
Z drzewa znikają po kolei mniejsze konary, które są wyciągane przez
ciągnik. Okazuje się jednak, że taki ciągnik oraz piły motorowe
jakimi dysponowaliśmy są nie wystarczające. Na szczęście z pomocą
przychodzą nam bracia Grzechynkowie, którzy są drwalami i dysponują
dużo lepszym sprzętem. Jednak nadal przeszkodą jest zbyt mały
ciągnik. Fachowcy twierdzą, że pomocny w tym przypadku może być
ciągnik LKT, którym dysponuje nadleśnictwo, jednak nie udaje się
znaleźć kierowcy nawet z pomocą policji. Środa szybko upłynęła, a
drzewo nadal znajdowało się w rzece. W okolicy osiedla "Mostowego"
około 150 metrów poniżej mostu znajduje się jeszcze jedno drzewo.
Zatrzymało się na środku koryta i zmniejsza przepustowość rzeki, co
przy zwiększeniu się poziomu mogło grozić zalaniem osiedla.
Czwartek 10 lipca 1997r.
*godz. 9:30 - nie ma jeszcze ciągnika LKT, dlatego przystępujemy
do usuwania drzewa leżącego poniżej mostu. Pomimo wartkiego jeszcze
nurtu Bystrzycy dwóch strażaków wraz ze sprzętem przeprawia się na
drzewo i przystępują do cięcia. Pomaga ciągnik z RSP z Burkatowa i
50 tonowy dźwig zadysponowany przez Państwową Straż Pożarną w
Świdnicy
*około godziny 16:00 drzewo zostało usunięte. Mimo
nieciekawych prognoz mieszkańcy Burkatowa usuwają skutki powodzi:
udrażniają koryto rzeki i przepusty z konarów drzew i umacniają
podmyte brzegi. Prace trwają nieprzerwanie aż do nadejścia drugiego
ataku żywiołu. Opady deszczu rozpoczęły się już w godzinach rannych
w czwartek 17.07.1997r.
Sobota 19 lipca 1997.
*Około godz. 23:00 została podjęta decyzja o ewakuacji wsi.
Zostają podstawione autobusy z MPK i ludzie zostają wywożeni do
okolicznych, niezagrożonych wsi. Żywioł zwycięża, ludzie są
zrezygnowani i bezradni.
*Godz. 7:15 - zostaje podmyta i uszkodzona część ściany
remizy straży pożarnej. Woda kończy swoje dzieło około godziny 12:15
niszcząc remizę w 75%, zostaje podmyty nowo wybudowany budynek
mieszkalny nr 4, budynek gospodarczy przy posesji nr 21, a większość
budynków jest zalana. Została zniszczona droga powiatowa i drogi
gminne oraz wszelkie media (wodociąg, gazociąg, transformatory
energetyczne i sieć oraz telefony).
Najstarsi mieszkańcy wsi nie pamiętają tak drastycznej i niszczącej
w skutkach powodzi.
Odbudowa zniszczeń trwała aż do 2003 roku.
Hoop do góry
|